Mark Leary, Wywieranie wrażenia na innych. O sztuce autoprezentacji, przeł. A. Kacmajor, M. Kacmajor, Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne, Gdańsk 2007

Przedmowa

Niezależnie od wykonywanego zajęcia na ogół wolimy, by inni odbierali nas w konkretny, pożądany sposób i nie postrzegali w jakiś inny – niepożądany. Krótko mówiąc, intensywnie i nieprzerwanie troszczymy się o to, jak wypadnie nasza autoprezentacja.

Częściej jednak zainteresowanie wrażeniem wywieranym na otoczeniu jedynie zawęża nasze wybory behawioralne. W większości wypadków unikamy robienia rzeczy, które doprowadziłyby innych do przekonania, że jesteśmy niekompetentni, niemoralni, nieprzystosowani czy „negatywni” z jakiegoś jeszcze innego powodu. W rezultacie troska o wywieranie wrażenia ogranicza zakres czynności, na które się decydujemy. Motywy autoprezentacyjne przenikają niemal każdy aspekt naszego życia interpersonalnego.

Większość ludzi próbuje jednak zaprzeczać, jakoby przejmowali się tak powierzchownymi kwestiami, jak publiczny wizerunek. Czasami podejrzewamy, że inni „odgrywają przedstawienie” i wcale nie są tacy mądrzy (bogaci, kompetentni, etyczni, skoligaceni), na jakich usiłują wyglądać. Ale – z nieczęstymi wyjątkami – na ogół nie przyznajemy się do tego, że sami organizujemy podobne spektakle na użytek przeróżnych widzów, z którymi spotkamy się na co dzień. Oczywiście, negowanie tego faktu często samo w sobie pełni funkcję autoprezentacyjną. Aby osiągnąć sukcesy w życiu społecznym, musimy być pewni, że

Inni ludzie biorą nasz zewnętrzny wizerunek za dobrą monetę i nie wątpią, iż jesteśmy tymi, na kogo wyglądamy. (Wiąże się z tym jedno z niebezpieczeństw prowadzenia badań nad autoprezentacją: ludzie zakładają, że psycholog zajmujący się tym zagadnieniem musi wyjątkowo gorliwie manipulować wywieranym przez siebie wrażeniem).

Jedna z tez tej książki głosi, że przywiązywanie pewnej wagi do własnego publicznego wizerunku wcale nie dowodzi braku poczucia bezpieczeństwa, próżności czy powierzchowności; przeciwnie, jest warunkiem sprawnych i udanych interakcji społecznych.

Przebieg interakcji społecznej w dużym stopniu zależy od wrażenia, jakie jej uczestnicy wywierają na sobie nawzajem. Dlatego też doszłoby do poważnych zgrzytów, gdyby ludzie nie starali się być postrzegani w sposób, który ułatwi im osiągnięcie celów. I rzeczywiście: osoby, które nie dbają o robienie dobrego wrażenia, z reguły podlegają krytyce i ostracyzmowi. Otoczenie ocenia je jako grubiańskie, nieuprzejme, niewychowane, prostackie, a nawet zaburzone psychicznie.

Jak się przekonamy, właściwie każde zachowanie może posłużyć do celów autoprezentacyjnych. Nie należy z tego wyciągnąć wniosku, że każde zachowanie stanowi autoprezentację – absolutnie nie. Twierdzę jedynie, że niemal każde zachowanie w określonych sytuacjach może wynikać z motywów autoprezentacyjnych.

Kłopoty związane z autoprezentacją mogą poważnie zaburzyć interakcje społeczne oraz zachowanie uczestniczących w nim osób.

1. Wprowadzenie

Kiedy dwie osoby wchodzą w interakcję, każda z nich reaguje na wizerunek prezentowany przez drugą. Czasami ich odczucia są trafne, czasami nie. Tak czy inaczej, wywierane przez partnerów wrażenia w znacznym stopniu wpływają na wzajemne reakcje. Niewiele jest sytuacji społecznych, w których człowiek może pozwolić sobie na całkowite lekceważenie cudzych opinii na swój temat.

Natura autoprezentacji

Uświadomiwszy sobie, jaką wagę w społecznych interakcjach ma odbierane przez innych wrażenie, nie powinniśmy się dziwić, że ludzie pilnie obserwują, jak postrzega ich otoczenie, a od czasu do czasu próbują kontrolować swój publiczny wizerunek. Proces kontrolowania sposobu, w jaki widzą nas inni, nazywamy autoprezentacją albo manipulowaniem wrażeniem.

Wbrew obiegowemu przekonaniu autoprezentacja nie zawsze jest zjawiskiem negatywnym. Zwracanie uwagi w umiarkowanym stopniu na cudze odczucia względem naszej osoby bynajmniej nie świadczy o chęci manipulowania innymi, o próżności czy braku poczucia bezpieczeństwa; przeciwnie, jest zachowaniem zdrowym i dowodzącym dobrego przystosowania.

Ponieważ troska o wywierane wrażenie pomaga dostosować zachowanie do społecznych ograniczeń, osoby nie mające tego rodzaju zahamowań często zachowywałyby się niewłaściwie, wywołując negatywne reakcje; w najlepszym wypadku zostałyby potraktowane obelżywie, w najgorszym – wyklęte ze społeczności.

Co więcej, aby człowiek był w stanie tworzyć bliskie związki, musi zwracać uwagę na sposób odsłaniania się przed innymi. Osoby, które nie przekazują dostatecznej ilości odpowiednich informacji o sobie, mają problemy z nawiązywaniem i utrzymywaniem przyjaźni oraz związków intymnych.

Nie chcę przez to powiedzieć, że autoprezentacja nigdy nie bywa problematyczna. Chociaż troska o wywierane wrażenie stanowi niezbywalny element interakcji społecznych, niekiedy może ona przysparzać trudności. Czasami na przykład ludzie przywiązują zbyt wielką wagę do cudzych opinii albo martwią się o swój wizerunek w zupełnie nieodpowiednich sytuacjach. Troska o autoprezentację utrudnia niektórym wykonanie ważnych zadań, wywołuje niepokój i doprowadza do zachowań niebezpiecznych dla nich samych albo dla otoczenia (kwestie te omawiam w dalszej części książki). Mimo to nie można jednak twierdzić, że autoprezentacja jako taka stanowi zjawisko niekorzystne.

O niewielu aspektach ludzkiego zachowania można powiedzieć, że pozbawione są motywów autoprezentacyjnych. Czasami ludzie postępują o określony sposób wyraźnie tylko po to, aby zrobić pożądane wrażenie.

A zatem nawet wtedy, gdy jesteśmy zajęci innymi sprawami i autoprezentacja nie jest naszym głównym celem, dbałość o własny wizerunek z reguły ogranicza zakres naszych zachowań. Cokolwiek robimy, nader często umyślnie doprowadzamy otoczenie do przekonania, że jesteśmy niekompetentni, niemoralni, nieatrakcyjni czy nieprzystosowani (ma się rozumieć, niektórym z nas przypadkowe prezentowanie takiego negatywnego wizerunku zdarza się o wiele częściej, niż byśmy sobie tego życzyli). Autoprezentacja decyduje o granicach, w których mieści się większość zachowań.

Autoprezentacja a oszukiwanie

Chociaż w niektórych sytuacjach prezentowane zalety są przesadzone, a winnych w ogóle zmyślone, zwykle obraz, który ludzie starają się przekazywać innym, nie jest zwodniczy. Osobowość każdego człowieka jest wielowymiarowa i w odmiennych sytuacjach może on wywierać różnorodne wrażenia, z których każde będzie prawdziwe. Przeważnie ludzie nie tyle kłamią, co selekcjonują prezentowane obrazy, czerpiąc z bogatego repertuaru autentycznych wizerunków samych siebie. selekcję tę często można nazwać taktyczną w tym sensie, że wynika ona z aktualnych celów człowieka w danej sytuacji oraz z jego założeń co do wizerunku, który będzie najbardziej sprzyjać osiągnięciu tych celów. Ale wrażenia, które ostatecznie jednostka próbuje wywrzeć na innych, częściej jest zgodne z prawdą niż fałszywe.

Twierdzę zatem, że chociaż ludzie czasami przedstawiają się w zupełnie fałszywym świetle, manipulowanie wywieranym wrażeniem zazwyczaj polega na ujawnianiu swoich rzeczywistych cech, nieco tylko podkoloryzowanych celowym rozłożeniem akcentów, tonem głosu czy przemilczeniami. Czasami selekcja ta służy całkowicie egoistycznym celom (na przykład, gdy nie mówię o swoim zawodzie, bo rozmówca mógłby pomyśleć, że jestem dziwakiem). Natomiast w innych wypadkach może być stosowana dla cudzego dobra (tak jak wtedy, gdy nie chwalę się udziałem w maratonie przed osobą wyglądającą na ostatnią ślamazarę).

Schlenker i Weigold sugerują, że w trakcie konstruowania swej tożsamości społecznej jednostka szczególnie bierze pod uwagę kwestię wiarygodności. Jeśli otoczenie nie odbierze prezentowanego przez człowieka wizerunku jako w miarę adekwatnego odbicia rzeczywistości, to odwróci się od niego jako od manipulatora, kłamcy i oszusta. Ponadto u większości ludzi świadome projektowanie i utrzymywanie fałszywego publicznego wizerunku wzbudza niepokój. Ze względu na te okoliczności ludzie rzadko starają się wywrzeć całkowicie fałszywe wrażenie.

Celowe wywieranie złego wrażenia

Jednakże autoprezentacja nie zawsze jest pozytywna. Czasami prezentowany przez jednostkę wizerunek wcale nie jest pożądany społecznie. Bywa na przykład tak, że ludzie chcą wyglądać groźnie czy onieśmielająco, ponieważ może im to pomóc w osiągnięciu interpersonalnych celów.

Głównym celem autoprezentacji jest nie tyle doprowadzenie innych do tego, by spostrzegali nas w pozytywny sposób, ile nakłonienie ich, by postępowali tak, jak chcemy.

Krótka historia badań nad autoprezentacją

W trakcie życia społecznego wzajemne ludzkie reakcje w znacznym stopniu opierają się na powierzchownych wrażeniach. Wbrew znanemu przysłowiu w naszych oczach szata zdobi człowieka.

Ten punkt widzenia jest zgodny ze stwierdzeniem Cooleya, że „wyobrażenia, które ludzie snują o sobie nawzajem, są niezbytym faktem społecznym”.

Kiedy projektowane przez ludzi wizje są sprzeczne lub niewiarygodne, interakcja zostaje zakłócona.

Ervinga Goffmana kojarzy się z tak zwanym „podejściem dramaturgicznym”, ponieważ często korzysta on z metafory teatru, posługując się terminami: akty, role, rekwizyty, publiczność oraz kulisy. Nigdzie jednak w swoich pracach nie twierdzi, że życie to po prostu scena, a ludzie nie są niczym więcej niż aktorami. Porównanie życia do sztuki scenicznej stanowi dla Goffmana analogię czy też metaforę, służącą do ukazania pewnych faktów z życia społecznego.

Od połowy lat osiemdziesiątych XX wieku powszechnie uważa się, że niemal każde zachowanie interpersonalne może w określonych warunkach mieć związek z motywami autoprezentacyjnymi.

Podsumowanie

Autoprezentacja (manipulowanie wywieranym wrażeniem) to proces kontrolowania przez jednostkę sposobu, w jaki jest postrzegana przez otoczenie. Chociaż niektórzy uważają, że interesowanie się wywieranym wrażeniem świadczy o próżności, skłonności do manipulowania innymi czy o braku poczucia bezpieczeństwa, w rzeczywistości autoprezentacja stanowi podstawowy i nieunikniony aspekt codziennych kontaktów społecznych. Sukces życiowy człowieka w ogromnym stopniu zależy od tego, jak go postrzegają i oceniają inni. Dlatego też często staramy się kontrolować wrażenie wywierane przez siebie i kierować nim. Zazwyczaj prezentowany przez nas obraz jest w miarę prawdziwy, chociaż skłonni jesteśmy do taktycznego selekcjonowania informacji dotyczących naszej osoby. Ponieważ na ogół jesteśmy nagradzani za robienie „dobrego” wrażenia, z reguły każdy stara się przekazywać jak najlepszy wizerunek. Jeśli jednak ktoś uważa, że wywarcie negatywnego wrażenia pomoże mu osiągnąć pożądane cele, to czasami może prezentować siebie w niekorzystnym świetle.

Naukowe badania nad zjawiskiem autoprezentacji podjął jako pierwszy socjolog Erving Goffman, a wkrótce po nim psycholog społeczny Edward Jones. Początkowo zagadnienie to było spychane na peryferie psychologii społecznej, ale w ostatnich latach zainteresowanie autoprezentacją znacząco wzrosło.

Aby skutecznie manipulować wrażeniem, człowiek musi trafnie ocenić, jak inni odbierają jego zachowanie. Ludzie jednak nie zawsze zdają sobie sprawę z tego, jak są postrzegani. Ich zachowanie może wywołać nieprzewidziane wrażenia uboczne. Czasami mają też kłopoty z ocenianiem, jak postrzegają ich poszczególni partnerzy interakcji. Autoprezentacja jest funkcją zarówno osobowości, jak i sytuacji. Próbując przekazać określone wrażenie, człowiek kieruje się indywidualnymi motywami, własną osobowością, jak również bierze pod uwagę bieżącą sytuację społeczną.

  






















Kup książkę
google.com, pub-3184547611741645, DIRECT, f08c47fec0942fa0