Efekt pierwszeństwa
Wyłączająca taktyka autoprezentacji istotna jest zwłaszcza przy pierwszych kontaktach z danymi osobami, podczas których eksponujemy raczej swoje zalety niż wady. Umawiający się na pierwszą randkę z dziewczyną chłopak nie będzie jej się przecież prezentował jako zakompleksiony, nielubiany przez kolegów nieudacznik. Zacznie raczej od tego, że nauka nie sprawia mu najmniejszych problemów, ma fascynujące pasje i ambitne plany na przyszłość. Jest to zupełnie zrozumiałe z co
najmniej z dwóch powodów. Po pierwsze, jeśli chodzi o wady, to przecież nie ma
się czym specjalne chwalić. Po drugie, chodzi tu o tak zwany efekt pierwszeństwa.
Działanie tego efektu potwierdza
wielu badaczy. W swojej słynnej książce Człowiek
istota społeczna Eliot Aronson pisał o tym tak:
Dlaczego jednak tak się dzieje? Mnie osobiście najbardziej przekonują wyjaśnienia formułowane w kategoriach nastawienia interpretacyjnego. Otóż nasza ocena danej osoby jest kwestią interpretacji i ma charakter zmienny w czasie. Wraz z dopływem kolejnych danych – zachowań tej osoby, opinii innych ludzi na jej temat i tego, co ona sama mówi o sobie – poszczególne informacje nakładają się na siebie i wzajemnie reinterpretują, tworząc nowy, zreorganizowany obraz ogólny, czyli nasze wyobrażenie o tym, kim ta osoba jest i jaki w związku z tym będzie nasz stosunek do niej. Cała rzecz w tym, że kolejność
pojawiania się nowych informacji nie jest bez znaczenia – interpretacja musi
się przecież od czegoś zacząć i tym czymś są właśnie informacje, jakie docierają
do nas na samym początku. I to właśnie na ich podstawie interpretuje się te,
które pojawiają się później. Mówiąc ściślej, wcześniejsze dane bardziej czy też
częściej wpływają na dane późniejsze niż odwrotnie. Jeżeli zatem ktoś za
pierwszym razem zrobił na nas wrażenie człowieka uczciwego, to jego późniejsze
zachowanie czy słowa, które by w jakimś stopniu podważały tę przypisywaną przez
nam mu cechę, będziemy skłonni interpretować w ten sposób, aby bo nasze
pierwsze wrażenie jednak podtrzymać.
Znów można spytać: ale właściwie dlaczego to pierwsze informacje zwykle wpływają na następne, a nie na odwrót? Wydaje się, że głównie dlatego, że człowiek lubi po prostu żyć w świecie uporządkowanym, a że jest to przede wszystkim świat jego przekonań i wyobrażeń – także wyobrażeń na temat innych ludzi – nie lubi ich zmieniać. Wewnętrzny świat wyobrażeń stanowi bowiem określoną strukturę, w której zmiana jednego elementu wpływa mniej czy bardziej znacząco na zmianę całości. Wygodniej jest zatem dopasować nowo pojawiający się element do całości niż zmieniać tę całość ze względu na ten jeden element. Dochodzi zatem często do stronniczego interpretowania faktów na rzecz podtrzymania dotychczasowych wyobrażeń, w tym także wizerunków poszczególnych osób. Dlatego jeśli ktoś raz zostanie przez nas uznany za człowieka nieuczciwego czy niesympatycznego, niezmiernie trudno będzie mu się tej etykietki pozbyć. Rzecz jasna, nie jest to reguła bezwyjątkowa i czasami nowe informacje na temat danej osoby są tak sprzeczne z naszym dotychczasowym jej wizerunkiem, a jednocześnie tak niepodważalne i trudne do interpretacyjnego naciągania, że nie pozostaje nic innego, jak zmienić naszą dotychczasową ocenę do tej osoby – i to często radykalnie. Pewien dyskomfort psychiczny jednak pozostaje: bo skoro pomyliliśmy się w ocenie jednej osoby, to może mylimy się także w ocenach innych ludzi. Stąd właśnie wspomniany opór przed taką zmianą. W przypadku opisywania siebie uwagi te są tym bardziej istotne, że pierwszymi informacjami, jakie docierają do innych na nasz temat, są często właśnie nasze własne słowa. Tak jak w przytoczonych wyżej przykładach: to, czego na początku dowiadują się o nas ewentualni przyszli pracodawcy, adresaci ofert matrymonialnych czy potencjalni wyborcy, są właśnie nasze autocharakterystyki. Jeśli będą one pozytywne, mamy szansę na autoprezentacyjny sukces i osiągnięcie zamierzonych celów. Jeśli jednak będą one zbyt odbiegały od tego, kim rzeczywiście jesteśmy, i w końcu wyjdzie to na jaw, nie tylko nie osiągniemy sukcesu, ale wręcz doznamy autoprezentacyjnej porażki, nasz fałszywy opis samych siebie obróci się ostatecznie przeciwko nam. Ważne jest zatem osobiste wyczucie. I świadomość, że w wielu przypadkach lepszą autoprezentacją jest skromność i szczerość, a więc także przyznanie się do swoich wad. |